środa, 7 sierpnia 2013

Tajemniczy Kot Rozdział I: Upiorny Sen

Hej.
Z tej strony Aleksandra - znajomi mówią Olka.
Nie jest to chyba zbyt krótkie, zbyt długie też nie jest.
Oczywiście będzie kontynuacja.
 
ANNA
Nie wiedzieć kiedy widok sali gimnastycznej zamienił się w scenerię... zamku. To na pewno był zamek, ponieważ korytarze były wąskie, sufity wysokie, mury grube i cała budowla od środka wyglądała na starą. Uciekałam, sama nie wiedząc przed czym lub przed kim. Wnętrze sprawiało wrażenie opuszczonego. Słyszałam jedynie odgłos swojego oddechu oraz stukot butów - ciężkich, o śliskich podeszwach, które utrudniały mi każdy krok. Zielona, długa do ziemi suknia także nie pomagała, jeśli chodziło o poruszanie się.
Obejrzałam się przez ramię i potknęłam, lądując na kamiennej podłodze. Suknia rozdarła się z lewej strony, a w okolicach rozdarcia ubrudziła niemalże na czarno. Miałam szczęście - przynajmniej wylądowałam na tyłku i, prócz niewielkiego zadrapania na lewym udzie nic mi się nie stało.
Podniosłam się pospiesznie, skręciłam w niski i wąski tunel, prowadzący prawdopodobnie na wieżę. Ledwie pokonałam pięć stopni schodów, a przede mną zmaterializował się biały kot. Przerażona, odwróciłam się i tak szybko, jak tylko było to możliwe, wydostałam się z tunelu. Sapiąc i dysząc niczym lokomotywa, pomknęłam prosto przed siebie. Ciągle wydawało mi się, iż coś albo ktoś mnie goni, właściwie dogania.
Kiedy znalazłam drogę, wydaje mi się, że do lochów, zeszłam kilka schodów w dół, po czym zatrzymałam się z nadzieją, że nie zostanę znaleziona. Zakryłam usta ręką, powstrzymując głośne oddychanie. Lecz zdradziło mnie coś, nad czym nie potrafiłam zapanować - walące niczym młot serce.
Kot już tu był; siedział, jak gdyby nigdy nic, liżąc różowym językiem swą łapę. Skierowałam się w dół, gdzie robiło się coraz ciemniej i ciaśniej. Tą czynność przerwałam dopiero wówczas, gdy prawym czubkiem buta trąciłam coś dziwnego. Wpatrując się przez chwilę w mrok, dostrzegłam zarys czegoś, co swoją podobizną przypominało jakąś grubą gałąź, lecz po chwili przybrało kształt ludzkiej ręki. Za moment byłam zdolna do zobaczenia większej ilości szczegółów - najpierw były to kontury głowy, potem martwe, patrzące całkiem jak żywe, oczy, a na końcu ziejąca wielka dziura zamiast nosa. Po zamczysku wnet rozszedł się mój przeraźliwy pisk. Rzuciłam się do ucieczki w przeciwnym kierunku, byle tylko nie musieć mijać nieboszczyka. Co dziwne, kot już na mnie nie czekał - gdzieś się ulotnił.
Gdy wybiegłam na korytarz, do oczu wgryzł mi się napisany krwią napis, znajdujący się na posadzce. Niestety, dało się odczytać jedynie pierwszą i ostatnią literę - "k" i "c"; pozostałe zlewały się ze sobą w kałużę. Pod napisem widniał obrazek - coś niby kot, niby auto, niby wiadro. Nie zatrzymując się na dłużej jak na parę sekund, pognałam dalej, pragnąc wynieść się z tego przeklętego miejsca.
Po udanym opuszczeniu budowli stanęłam przed stawem z kaczkami oraz otwartą przestrzenią. Upewniwszy się, że nic bądź nikt mnie nie śledzi, skierowałam się na lewo, pędząc tak szybko, jak tylko pozwalały mi na to nogi. A kiedy nie mogłam już poruszać się w butach, zdjęłam je i biegłam na boso.
Stanęłam pod dębem - jedynym drzewem na tym pustkowiu - potężnym i rzucającym się w oczy.
Padało już od prawie godziny - byłam przemoczona aż do suchej nitki. Zmęczona, usiadłam na wodnistej trawie, odgarniając z czoła pęki mokrych włosów. Woda wciekała mi do oczu, a to nie należało do miłych odczuć. Zerknęłam na ranę na udzie. Była większa niż wcześniej sądziłam - cała zalepiona ziemią, kurzem i Bóg wie, czym jeszcze. Gdzieś niedaleko niebo rozdarła potężna błyskawica, a potem mocno grzmotnęło. Wstałam, by drobnymi kroczkami zacząć kierować się na zachód. Kiedy nagle pioruny poczęły ciskać ze wszystkich stron, zaczęły trafiać nawet w grunt. Aż znowu zjawił się kot.
- Nic ci nie jest? - dociekała Eve.
Co dziwne, za nią w tyle widziałam salę gimnastyczną. Dziewczyny i kilku chłopaków stało w wyznaczonych miejscach. Wszystkich podzielono na dwie drużyny. Na coś czekano, a co jeszcze dziwniejsze, Eve trzymała piłkę od siatkówki.
- Nie - odparłam. - Bo co?
Trochę zaskoczyło ją to, że nie wiedziałam, o co jej chodzi.
- Całkiem mocno dostałaś w głowę - wyjaśniła.
Rzuciła piłkę do Alex, już gotowej do serwu. Uśmiech dziewczyny mówił: "ze mną nie macie szans wygrać".
Dotknęłam ręką czoła - faktycznie trochę bolało, ale nie był to duży ból. Wszystko było w porządku - nie biorąc pod uwagę tych koszmarów, a dzięki nim czułam się fatalnie. Najchętniej bym uciekła z tej szkoły albo zaszyła się gdzieś w łazience.
- Eve?
Koleżanka miała zamiar powrócić do gry, jednak przeze mnie tymczasowo zrezygnowała ze swojego planu. Rzuciła tylko jedno tęskne spojrzenie.
- Tak?
W tej chwili Alex podrzuciła wysoko piłkę, a następnie uderzyła w nią ręką zwiniętą w pięść. Trafiła w podłogę tuż za siatką i nikt nawet nie miał okazji, żeby jej chociażby dotknąć. Drużyna, w której znajdowała się Alex, zaczęła jej bić brawo, na co ta ukłoniła się, odgrywając swój teatrzyk.
- Czy... - zaczęłam - nie zachowuję się dzisiaj jakoś dziwnie?
- Nie wydaje mi się - odpowiedziała Eve. - Jedyne, co mogę ewentualnie uznać za lekko dziwne to to, że siedzisz tak na uboczu, nie rozmawiasz z ławką rezerwowych. - Skierowała na chwilę wzrok w stronę kilku ćwiczących, czekających na swoje wejście do gry. Z czyjegoś telefonu płynęła głośna muzyka. - Ale w sumie to ci się nie dziwię. Ja też nie przepadam za Melanie. Co do Nony i Kate, dziewczyny są całkiem spoko. Byłoby dobrze, gdyby się z nią nie kumplowały. Co ona ci nagadała, tak w ogóle, Ann?
Wcale nie chodziło mi o Melanie. Już się przestałam nią przejmować. Ale nie mogłam powiedzieć Eve o koszmarach. Nikomu nie mogłam o nich powiedzieć.
- W sumie nic. Głupio się na mnie patrzyła, z czegoś się potem śmiały i...
Ale z jakiegoś powodu przypominając sobie tamtą scenę w przebieralni, znowu zaczęłam się przejmować podłą suką. Pod oczami poczułam piasek. Nie wyglądałam jeszcze na stukniętą, dobrze wiedzieć. Eve na pewno nigdy by mnie nie okłamała. Nie była takim typem osoby. Spojrzałam na swoje buty, by nikt nie dowiedział się, co wtedy czułam. Alex wezwała moją znajomą. Ona jednak pokazała gestami, żeby grali dalej bez niej, po czym zajęła miejsce na ławce tuż obok mnie. Alex tymczasem podrzuciła piłkę, aby uderzyć ją pięścią tak, by trafiła będącego w drużynie przeciwnej Connora - prosto w brzuch. Chłopak aż cały się zjeżył i udał na bok. Zastąpił go Casper, wysoki, mający do wszystkiego dwie lewe ręce, gość o przezwisku "Ślepy". Eve uśmiechała się - przez chwilę widziałam nawet jej białe zęby.
- Nie przejmuj się... - powiedziała.
- Widać nie tylko mnie chcą do szpitala wysłać - zażartowałam, obserwując grających.
Zaśmiała się krótko.
- Tak, Alex bardzo mocno uderza. Nie chciałabym się teraz znaleźć na miejscu kogokolwiek z Omegi, wiesz, tak się nazwaliśmy - Alfa i Omega. My jesteśmy z Alfy. Ty kibicujesz, ale też się liczysz jako zawodnik. A wracając do Alex, z nią nikt nie ma szans, racja? Dostał Connor. Stawiam, że Casper też zaraz oberwie.
- No to trzeba go ostrzec.
Nie pasowało mi udawanie, że nic się nie stało. Gdybym mogła, nie tuszowałabym swojego nastroju i nie udawała, że akurat teraz, obchodzi mnie siatkówka i kogo następnego rozłoży Alex. Ona chyba w ogóle nie powinna być dopuszczana do serwowania, bo naprawdę mogłaby komuś zrobić krzywdę, szczególnie kiedy nachodziła ją mania celowania w ludzi.
- I stracić chwilę dobrej zabawy? Coś ty, nigdy w życiu! Zresztą, on i tak wie, że jest na celowniku.
Zaśmiałam się, choć sprawiło mi to trudność. Trudno jest się śmiać, jeśli jest ci smutno.
 
 
 
Zapraszam do komentowania.
A, i jeszcze jedno - do Maxa - jakby co, to kot nie był inspirowany Twoją wczorajszą wypowiedzią. Napisałam to, można rzec, opowiadanie, o wiele wcześniej :).

15 komentarzy:

  1. Potwierdzam!
    No! Co ja tam mogę rzec...
    Niesamowite! Genialne! Nieprawdopodobne! Cudowne! Itd.
    Zastrzeżeń nie mam - gdybym miała to bym się wcześniej nimi podzieliła ;)
    Finite

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra...
    Nie za krótkie. Nie za długie. Wiesz... muszę przyznać, że mi osobiście jest wstyd za to, że nie mam takiego talentu. Naprawdę... Wciągnęłaś mnie. Nie zauważyłam żadnych błędów. Szczerze to ich nie próbowałam łapać, iż zanurzyłam się w czytaniu. Świetne! Po prostu Cud, miód, malina.. :D
    Pozdrawiam i czekam na WIĘCEJ TAKICH ! <33
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie!
      Każdy z Was ma swój WYJĄTKOWY talent. Gdyby ktoś nie posiadał TALENTU do pisania, nie zostałby przyjęty do Zagubionych Opowiadań :D
      F.

      Usuń
  3. F - oczywiście masz rację.
    Dziękuję Kaja - wiele to dla mnie znaczy.
    Zaś co do Finite - wszystko już wcześniej powiedziała :).

    Co do notek, jak to ma byc?
    Dwie w tygodniu, czyli po tym opowiadaniu, za dwa dni F zamieszcza o Nauczycielu i leci dalej w kolejności czy jak? Ale tym trybem nie da się napisac dwie w tygodniu. (Sorrki, że bez polskiego znaku przy literze "c", ale jestem u siostry i się po prostu nie da.)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam czytam i nie wierzę ze to TY, czekam na więcej. Pozdro od CocoC z FW :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero co tu wpadłam... i jestem zachwycona Twoją twórczością! Piszesz naprawdę cudownie.
    Notka jest idealnej długości. Czyta się ją naprawdę dobrze, opowiadanie jest wciągające. Całość jest napisana w taki sposób, że naprawdę, nie mogę się już doczekać dalszej części.
    Pozdrawiam:*
    ywogerezs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, i Coco oczywiście też :).


      Kolejna notka niedługo będzie. Jak coś, to zawiadomię. Wiem, co napisać - mam już połowę, w roboczych jest. Będzie trochę dłuższa.
      Tak w ogóle, niektórzy inni użytkownicy mają za złe, że Ty i Coco nie napisałyście komentarzy też im.
      Żeby nie było.
      Ale i tak mnie zabiją.

      Usuń
  6. Człek marnotrawny komentuje xd
    Bardzo zacnie, iż tak to powiem, napisane, opisy bardzo dobrze się czyta xd
    Nawet nie wiem, jaką wypowiedzią, miałoby to być inspirowane, ale okej xD
    Zdrawiam
    ML

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :).

      Przeczytaj sobie, co było pisane w opiniach przy Pingach na FW (:.

      Usuń
  7. Przeczytałam i tak mnie wciągnęło, że masakra : D Super!
    Piszesz genialnie ^^ Kurcze, chyba przeczytam jeszcze raz
    ; D
    Pozdrawiam, Ola Kow.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziękowałam już na FW, ale jeszcze raz bardzo dziękuję :).
      Nie spodziewałam się takich słów.

      Usuń
  8. Przeczytałam jak na razie jedynkę. Hm, ciekawie się zaczęło. Na pewno przeczytam resztę, tylko najprawdopodobniej aż jak się wyśpię, bo PADAM NA RYJ.
    Cóż, poziom jest, treść interesująca, tekst ogólnie daje radę :D Zobaczymy co dalej! Gratuluję talentu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS
      [zapomniałam dopisać]
      Urzekła mnie końcówka.
      Pozdrawiam!

      "Trudno jest się śmiać, jeśli jest ci smutno."

      Usuń
  9. Zaczyna się ciekawie... szkoda że na razie nie mogę przeczytać więcej.
    Podoba mi się twój styl pisania, przyjemnie się czyta, chociaż przez brak opisów postaci trochę trudno mi to sobie wyobrazić ^^
    Dobra to chyba tyle... wracam do pracy.
    Pozdrawiam.
    Autorka

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkiem fajnie się czyta. Nie znam się ale czuć chyba swobodę z jaką przychodzi Tobie pisanie, powinnaś to z pewnością kontynuować ;)

    I, jak ktoś tu wspomniał, przydałby się krótki opis ważniejszych postaci. Przynajmniej dla mojej wyobraźni.

    pozdr
    outlands, FW

    OdpowiedzUsuń

Została włączona moderacja komentarzy, przepraszamy za utrudnienia! Dziękujemy za komentarze! Każdy komentarz się dla nas liczy!