To jest coś nowego i nie jest to związane z "Oczami Węża". Jest to, na szczęście, o połowę dłuższe od tamtego prologu.
Dedykacja należy się Tobie, Finite - kurde, miałam dzisiaj czytać Twoje notki, a jakoś wpadłam na pewien pomysł i musiałam go zrealizować. Mam nadzieję, że wybaczysz.
Siedzieli naprzeciw siebie przy stole, mierząc się wzrokiem. Wiedziałam, że choć z charakteru byli dosyć do siebie podobni, nie darzyli się sympatią. Często widziałam, jak mijali się i mieli bardzo wielką ochotę się pobić, chociaż raczej nie mieli równych szans na wygraną. Jeden był niższy, drugi wyższy. Ten niższy był chudy i łysy. Oczy miał głęboko osadzone i często je mrużył, co jednak nie było wywołane przez krótkowzroczność. Twarz miał w kształcie jakby klepsydry, jeśli można tak powiedzieć. Jego ulubionymi zajęciami były drapanie się po głowie, oblizywanie się za każdym razem, kiedy pokazała się przed nim jakaś ładna kobieta oraz wyzywanie tych, których uważał za słabszych od siebie. Ten wyższy miał na głowie włosy, ale było ich niewiele. Był dobrze zbudowany. Patrząc na jego mięśnie, można było odnieść wrażenie, że zażywał sterydy. Jego wzrok był lekko zamglony i matowy – ludzie bali się z tego powodu patrzeć mu w oczy, jednak obawiali się głównie jego wyglądu. Słyszałam pogłoski, że załatwił szefa jakiegoś gangu. Słyszałam również, że lubił handlować różnego rodzaju używkami – niektóre z nich sporządzał własnoręcznie i ludzie od nich umierali. Ja z kolei byłam zwykłą (i jednocześnie niezwykłą) dziewczyną, która miała za zadanie się dowiedzieć, za co siedzieli i dlaczego tego wyższego więźnia skazano na śmierć. Pewnie gdyby ktoś to czytał, zapytałby, dlaczego to akurat moja rola i po co w ogóle to robić. Otóż to, moim hobby było obserwowanie największych psycholi i opisywanie ich przewinień. Uwielbiałam też zobaczyć ich wszystkich na własne oczy. Raczej starałam się trzymać w cieniu, tak, żeby nikt nie zwrócił na mnie uwagi, ale czasem zdarzało mi się z którymś porozmawiać - choć to raczej była wymiana kilku niegrzecznych słów. Nie zawsze udawało mi się wejść do więzienia i je bez przeszkód opuścić - jednakże jakoś z problemów wychodziłam bez szwanku, a było to zasługą mojej ekipy: hakera Sebastiana, jego pomocnicy Nikki, która także zajmowała się hakowaniem i tego typu sprawami, oraz Petera, który nie miał przydzielonej jakiejś szczególnej funkcji – najczęściej kłamał, żeby to wyciągnąć mnie z opresji, a wychodziło mu to doskonale – zawsze śmiałam się z niego, że urodził się kłamcą i jego przeznaczeniem było do nas dołączyć.
Siedziałam właśnie w kącie sali na przerwie obiadowej z długopisem w ręce, notując to, co się działo dookoła mnie. Byłam prawie pewna, że niedługo zdobędę dobry materiał. Do egzekucji wyższego pozostało dość mało czasu i wcześniej nie zwierzał się nikomu ze swoich postępków. Liczyłam, że w obliczu nadchodzącej śmierci, dziś napomknie coś w rozmowie ze swym, można rzec, wrogiem. A może wcale tak się nie stanie i mam po prostu zbyt wielkie oczekiwania? Westchnęłam. I wtedy coś usłyszałam.
Siedziałam właśnie w kącie sali na przerwie obiadowej z długopisem w ręce, notując to, co się działo dookoła mnie. Byłam prawie pewna, że niedługo zdobędę dobry materiał. Do egzekucji wyższego pozostało dość mało czasu i wcześniej nie zwierzał się nikomu ze swoich postępków. Liczyłam, że w obliczu nadchodzącej śmierci, dziś napomknie coś w rozmowie ze swym, można rzec, wrogiem. A może wcale tak się nie stanie i mam po prostu zbyt wielkie oczekiwania? Westchnęłam. I wtedy coś usłyszałam.
— To dzisiaj, prawda? — to był ten niższy. — Zastrzyk czy krzesło?
Wiedziałam, że będzie to zastrzyk, ale ja bym wolała zobaczyć egzekucję na krześle elektrycznym, to jest, jeśli w ogóle udałoby mi się ją zobaczyć, w co wątpiłam.
— Nadia, wiedz, że my robimy to specjalnie dla ciebie, ale wcale nie musiałaś tam wchodzić. Jestem hakerem i potrafię się włamać dosłownie wszędzie, żeby wyciągnąć interesujące nas informacje.
A ta znowu to samo. Ile miałam jej powtarzać? Poza tym, samo siedzenie przed kompem i uzyskiwanie informacji to straszliwa nuda. Ja musiałam żyć. Musiałam widzieć zbrodniarzy na własne oczy — dopiero wtedy, kiedy ryzykowałam życiem, czułam, że żyję, że istnieję i coś znaczę dla tego świata, choć niewiele i on i tak wkrótce miał o mnie zapomnieć.
— Nikki, jeżeli coś ci się nie podoba, zawsze możesz odejść — szepnęłam do słuchawki, jednocześnie poprawiając włosy, żeby nikt niczego nie zauważył. — Nie każę ci przecież zostać. Nie jestem żadnym dyktatorem.
Wiedziałam jednak, że gdyby opuściła zespół, byłoby ze mną naprawdę źle. Nie zrobi tego — powiedziałam sama do siebie w myślach, próbując się uspokoić. — Zależy jej na tobie i nie chce cię narazić na większe niebezpieczeństwo. Może to dlatego chciałaby zrezygnować — siedząc przy komputerze razem z nimi niczym bym nie ryzykowała. Przecież dla niej to zajęcie, które wykonywałam, nie niosło żadnego zagrożenia. Lecz nie znała mnie dostatecznie dobrze.
— Nie jesteś dyktatorem, chociaż czasem mam wrażenie, że byś chciała — wyobraziłam sobie, jak jej wargi unoszą się ku górze w uśmiechu. — Jestem świadoma tego, że mogę odejść, gdybym tego chciała. Czy...?
— Cicho! — syknęłam.
Chwila niepotrzebnego gadania i bym mogła stracić szansę na dowiedzenie się wielu ciekawych rzeczy. Widząc, że ten wyższy (cholera — on miał na imię Nathan, a na nazwisko Collar — nie wiem, dlaczego nazywałam ich "ten wyższy" i "ten niższy") napina mięśnie, mimowolnie się uśmiechnęłam. Choć walkę wolałam zobaczyć nieco później.
— Ilu zabiłeś? — usłyszałam. — Ja nikogo, ale było blisko.
Wydawało mi się, że Collar trochę zbladł, a potem, co mnie zaskoczyło, uspokoił się i przestał straszyć Ariego mięśniami (tak nazywał się drugi więzień, ten niższy).
— Ja zabiłem wielu — zaczął opowiadać. — Żeby się wzbogacić. Głównie sprzedawałem robione przez siebie narkotyki, od których ludzie umierali. Nie znałem się zbytnio na ich robieniu, ale miałem to gdzieś. Miałem gdzieś, że umierali. W końcu nikt im nie kazał ich kupować. Sami więc prosili się o śmierć. Pamiętam, że zdarzyło się też inaczej. Kiedyś zabiłem jakąś kobietę, która miała przy sobie dużo pieniędzy...
Czyli dobrze słyszałam — zajmuje, czy zajmował się (niedługo zakończy swe życie) handlem wytwarzanych przez siebie narkotyków — zapisałam. — Po tonie głosu wnioskuję, że boi się tego, co go czeka. Zwierza się Ariemu, którego nienawidzi, co jest bardzo dziwne. Najprawdopodobniej żałuje swych występków. Ciekawe, czy wierzy w Niebo i Piekło, ale chyba raczej nie...
— Pamiętam jej krzyk. Nic nie czułem, nawet wtedy, kiedy na ratunek przybiegł jej mąż — też go zabiłem. Ukradłem kasę i odszedłem jak gdyby nigdy nic, bogaty i usatysfakcjonowany...
Kiedyś liczyły się dla niego jedynie pieniądze. Zabił człowieka, nawet dwóch, i nic to dla niego nie znaczyło. Nie odczuwał wyrzutów sumienia. Był, zdaje się (dobra, teraz też jest, więc musiał być) bardzo pewny siebie. Nie bał się, że złapie go policja – dlatego niczego nie tuszował.
— Pamiętam, jak zostałem zgarnięty przez gliny. Byłem nieostrożny. Było to wtedy, kiedy zabiłem jakiegoś chłopaczka, który nie chciał mi zapłacić. Nie zauważyłem ich i jakoś... wpadłem, na gorącym uczynku. Najgorszy błąd mojego życia.
Wytrzeszczałam oczy ze zdumienia. Nie sądziłam, że zwierzy się z tego swojemu wrogowi. Było idealnie. Ledwo nadążałam z pisaniem.
— Resztę znasz — wyższy nagle uciął, kierując wzrok wprost na mnie.
Z wrażenia z ręki niemal wypadł mi długopis. Oddech i bicie serca na moment przyspieszyły. Na szczęście, Collar parę sekund później patrzył już na Ariego.
— A ty co zrobiłeś? — zapytał.
— W porównaniu z tobą nic takiego. — Jego rozmówca zmrużył oczy.
Nie zamierzał opowiadać o swoich przewinieniach. Cóż, miał siedzieć jeszcze tylko siedem lat. Zaśmiałam się cicho. Przecież siedem lat to wcale nie taka mała kara. Nie wytrzymałabym chyba tyle w więzieniu. Zresztą, i tak Ari mnie nie obchodził — nie był skazany na dożywocie czy na śmierć, a to właśnie tacy obchodzili nie najbardziej. Nagle zaciekawiło mnie, dlaczego wyższy nie siedzi w celi - takich powinno się szczególnie pilnować, nie? Przecież w każdej chwili mógł spróbować ucieczki.
— Co cię tak rozśmieszyło? — kiedy odezwał się Sebastian, omal nie podskoczyłam.
— To, że pomyślałam, że siedem lat w więzieniu to mała kara. Gdybym miała tyle siedzieć, prędzej popełniłabym samobójstwo. I tak w ogóle, dobrze, że czytacie tylko moje notatki i pozwalacie, by pamiętniki były prywatne.
— Boję się, co byśmy w nich znaleźli.
— Ja wiem, ale wam nie powiem — powiedziałam chytrze.
— To kiedy kończysz obserwację?
— Dzisiaj. Nic już się tu ciekawego nie dowiem. Spisałam to, co chciałam wiedzieć. Czekam tylko, aż ostatni posiłek Collara dobiegnie końca. Ciesz się, bo niedługo lecimy do Paryża, a wiem, że uwielbiasz podróże.
— Jasne. Do wyruszenia w podróż zawsze chętny.
I mam wrażenie, że ostro mnie zjedziecie za ten pomysł...
I żadnych dziwnych skojarzeń z imionami proszę! :D
Dlaczego zjechać? Jejku fajne too *.* Będzie coś dalej? Będzie prawda?! Koocham <33
OdpowiedzUsuń~Traluś xD
Heh, dzięki, choć szkoda, że się z komentem zbytnio nie wysiliłaś. ;D
UsuńPomyślę nad tym.
Kosiarką? xD
Zróbże coś z tym nickiem! ツ
(...) mierząc się na oczy.
OdpowiedzUsuńChyba raczej mierząc się wzrokiem. ;>
(...) ludzie bali się z tego powodu patrzeć mu w oczy, jednak bali się bardziej głównie jego wyglądu.
Albo bardziej, albo głównie, inaczej zalatuje trochę pleonazmem. c:
No, i jeszcze wkradło się drobne powtórzenie.
Nie karzę ci przecież zostać.
No, karać to ona jej raczej nie karała. ;)
Zauważyłam też drobny błąd przy zapisie dialogów.
Na przykład powinno być: - W porównaniu z tobą nic takiego. - Jego rozmówca zmrużył oczy.
Tutaj masz to ładnie i przejrzyście wytłumaczone. c:
Poza tym pomysł mi przynajmniej się podoba. ^^
Taki świeży i wcale oryginalny, przez co historia jest całkiem interesująca. Szkoda, że na kontynuację się raczej nie zapowiada, bo, jak mniemam, to jednoczęściowe opowiadanie. Przez Ciebie teraz zżera mnie ciekawość ich dalszych losów. ;P
Pozdrawiam serdecznie i naturalnie życzę weny,
B. L.
Jej, co się stało, że postanowiłaś skomentować? :D
UsuńTo chyba pierwszy tekst, pod którym zostawiłaś komentarz, za co, zresztą, bardzo Ci dziękuję.
Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy!
Dzięki za powiedzenie mi o błędach. Wiem, że je robię - niestety. Wiem, mój polski jest straaszny. Trochę zabawnie jest zobaczyć, jak ktoś młodszy mówi komuś starszemu o błędach, no ale takie rzeczy nie zależą zbytnio od wieku.
To jak to ująć z tym słowem 'kazać'?
I o jakie powtórzenie Ci dokładnie chodzi? Może jestem ślepa i go na razie nie widzę.
Ciekawa jestem, jak Ty robisz te wytłuszczone litery - tia... z kompów też dobra nie jestem.
Kurde, zazdroszczę Ci.
No to ja muszę już spadać.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za komentarz!
Ja Ci powiem, ostatnio też się mnie "czepiła" przy czymś w stylu "nie karzę ci zostać".
UsuńKara - karać - karzę
Rozkaz - rozkazywać - każę.
Już rozumiesz :p
F.
A tam zaraz "czepiła". ;> To po prostu częsty błąd, który bardzo łatwo wyeliminować.
UsuńCóż takiego się stało? Znalazłam po prostu chwilę czasu, a na świeżo komentuje się najlepiej. c:
W zasadzie to powinnam Cię przeprosić za to, że dopiero pierwszy. Jestem, niestety, czasami jest mi dość trudno zmusić się do skomentowania.
Każdemu zdarzają się błędy - mi na ten przykład potrafią skakać przecinki, czy nieco "przedobrze" przy opisach. I, wierz mi, Twój polski wcale nie jest straszny. c:
Po prostu jedna osoba lepiej wie o jednym, a druga o drugim i, jak słusznie zauważyłaś, wiek nie ma tu znaczenia. ^^
Z kazaniem już mnie Finite wyprzedziła.
Może faktycznie trudno je dostrzec... Chciałam je zaznaczyć kolorem czerwonym, ale blogger tagu nie przyjął, niestety.
Może teraz będzie lepiej widać:
(...) ludzie bali się z tego powodu patrzeć mu w oczy, jednak bali się głównie jego wyglądu.
Dwa razy w jednym zdaniu napisałaś bali się.
Wytłuszczone i pochylone litery to po prostu HTML. Wiem, że jego nazwa, a już szczególnie widok ;>, nieco przerażają (zwłaszcza przy pierwszym spotkaniu ;P), ale, wbrew pozorom, jest bardzo prosty do opanowania. Tagi na formatowanie tekstu znajdziesz tutaj i tutaj. Niestety, stosunkowo mało tagów działa w komentarzach.
Tych pogrubionych liter? :>
To do napisania i nie ma za co, naprawdę! c:
It's my turn!
OdpowiedzUsuńI think that's amazing! You're so talented!
I haven't find any big mistakes... Small too...
Idea is very interesting. I think, you can write the second part of this... I'm interested in what happened next with the characters... And how she get into a prison.
Please tell me more ;D
Sorry that comment is in English, but, I think, for You there isn't any difference ;D
Inspiration!
Finite ;*
I think I got it.
UsuńThanks for the explanation.
And English?
Oh, you really think about me :D.
Splendidly!
Talented? Don't exaggerate!
I'll think about writing the next part, but no promises.
It's not happened or transpired *haha, I've become a tv presenter. :D* yet.
That would be surely interesting - if you wouldn't mind some not realistic fiction *ookey??*
Tell you now? Yeah, I know you would like to know all the story - but not now - if it really exists a such story.
Don't say sorry!!! Never!!! - It's against the law!!!
Yeah, you are right without a doubt - it doesn't make any difference for me.
Have you noticed I renamed myself on gg?
Call me Sensei now. xD
I prefer to use many various nicknames.
Aa... four persons are writing to me at once.
Come on! You gotta be joking!
Every weekend I'm a little happier, but after.... some three months, I reckon, I won't be - you know why :(.
Okey, enjoy the weekend, because the clock ticks life away..!!
Haha.
Ahoy !
OdpowiedzUsuńWitam się Lady ;)
To mój pierwszy komentarz w tym o to bloga :o
Wiem już dawno mi mówiłaś żebym zaczęła czytać ZO ale nie mogłam się zebrać...
Ale już jestem i postaram sie wszystskiee notki nadrobić i zostawić komentarze :D
Co dotej notki ? Rozdziału ? Nie wiem jak ty to nazywasz :D
Mi się podobał ten pomysł na dwóch psychoiii ...hihi
Co to bledow to wiesz z ja i polski ... I tak szczeze to nawet jak to czytałam to nie wzracalam uwagi na błędy ;)
I mam nadzieje że napiszesz dalszą część.
PS. Zapraszam na www.zwierzakishiro.blogspot.com
Salut, Shiro!
UsuńCieszę się.
Boję się. :D
Ej Ty, a ja sobie coś na necie oglądam *i pękałam ze śmiechu*, a mi tu siostra dzwoni. Moja reakcja była dość dziwna.
Zapytaj Diabła, bo on wie! - Chociaż nie mam pojęcia, co ma ze mną wspólnego.
A zresztą, możesz nazywać jak chcesz. Tekst jest? Jest!
I znowu coś dziwnego mi się uruchamia na kompie...
Ale nie, nie takie rewelacje jak na torrentach シ.
Jeez, nienawidzę kiełbasy!
Zgadnij, co było inspiracją!
Wiem, koszmarna jesteś. Haha.
No dobra, nie jest tak źle - większość błędów jest przez ten Twój badziewny telefon.
Mikey, not now! *Dobra, nie musisz wiedzieć, o co tu łazęga, xD*
Jeezu, za wiele ode mnie oczekujecie! :D
Ale pomyślę nad tym.
Wybacz, że dopiero teraz Ci odpisuję, ale miałam pewien problem z narzędziem do pisania - jedno się przestawiło, a drugie padło. Tia... interesujące.
Muszę rano jutro wstać.
Chcesz, to Ci zdam relację z odcinka, hahah. :D
Pod warunkiem, że w ogóle coś zrozumiesz, w co bardzo wątpię.
Ok, I gotta go.
Bardzo mi się spodobało ^^. Też mam nadzieję że będzie dalej, bo naprawdę mnie wciągnęło. Cóż tu dużo mówić... chyba zostanę tu na dłużej :3
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńCieszę się, że tu wpadłaś, mimo że nieco Cię skrytykowałam, można rzec - choć to chyba jednak było unikanie miłych słów :D.
Dziękuję.
Rany, jeszcze ciemno.
Hej :D
OdpowiedzUsuńSzczerze? Pierwszy raz coś takiego czytałam, w sensie... chodzi mi o tę tematykę :) .
Spodobał mi się Twój pomysł. Mam nadzieję, że będzie coś dalej :) . Jak mówiłam wcześniej: spodobało mi się. A tak konkretniej to wciągnęło mnie ;)
Pozdrawiam i dużo weny! ;*
Jejku, jedna z niewielu historii, która mnie zaskoczyła.. o.o Urzekła mnie!! Świetny pomysł, z którym wcześniej nie miałam do czynienia..
OdpowiedzUsuńBędę czytać~..
Weny.. c:
Dziękuję bardzo!
UsuńMoje paczydła nie spodziewały się, że ujrzą tutaj Twój komentarz.
:D
Proszę.. ^^
UsuńAle dlaczego?? c: Ostatnio szukałam czegoś nowego do czytania, a skoro u mnie wspomniałaś o jakimś opowiadaniu, to musiałam je przeczytać.. *^*
No akurat Ty tak masz, ale wierz mi - nie wszyscy.
UsuńDobrze, że szukałaś.
Jakby co, to mam jeszcze drugiego bloga, który jest w zupełności mój. :D
Kurde, tak głupio, że nie mam czasu czytać Twojego bloga, ale w weekend na pewno znajdę czas (:.
To komplement..? XD
UsuńZajrzę, jak będę miała czas.. c: Ostatnio wiele mi się zwala na głowę, ale się postaram.. c:
Spoko~.. ^^
Jasne, że tak - no chyba, że inaczej to odbierasz. (:
UsuńWiem coś o tym.
Mój najkrótszy kom chyba. xD
Dobra, w sumie to nie taki najkrótszy. :D
UsuńKurcze... skomentowałam i mnie wyrzuciło... i nie ma komentarza... ;c
OdpowiedzUsuńPo pierwsze uznałam, ze muszę wzbogacić mój "komentatorski" język, a nie ciągle pisać, że Twoje opowiadania są "świetne" albo "super".
OdpowiedzUsuńTak więc:
Notka (ekchem... nie pamiętam jakiego słowa użyłam wcześniej...) fenomenalna (nie.. to nie było to słowo). Tematyka mnie zaskoczyła, ale raczej w sensie, że dopiero teraz wrzucasz coś w tym stylu :). Bądź co bądź takich ciekawych pomysłów Ci nie brakuje (też Cię kocham) :D
Wiem, długo mnie nie było, ale to wina nauczycieli, nie moja...
W każdym razie postaram się bywać częściej, a może nawet uda mi się coś samej wrzucić (*okrzyki zaskoczenia*- tak wiem, zaszalałam ;p).
A na razie zapraszam do rozmowy na gg :D
Buziaczki,
Drown :*
Witaj, Spider, moja miła.
UsuńPostarałaś się z tym komentarzem, przyznaję - i dobrze, bo dłuugo Cię nie było i już się bałam, że coś się złego wydarzyło - wypadek albo co - wim, ja mam od razu złe myśli.
Dopiero teraz - sama się sobie dziwię, ale nic nie poradzę na mój opóźniony nieco mózg. :D
Napisałam już 6 stron 1 rozdziału - powinno Cię to ucieszyć. Niedługo skończę. (:
Yup, we love each other. :D
Nie mów, że są gorsi od moich.
Yeah, I'm really surprised. I'm waiting!!!
Ile ja już tu mam komentarzy.
Brawa dla mnie!!!
Całuski,
Sensei
§ chociaż ja zwykle tak nie piszę, bo nie mój styl, hah - i znowu te paragrafy... §
Ciekawy pomysł z obserwacją psychopatów. :3 Uważna obserwacja, coś z ich tokiem myślenia pewno będzie, a to to lubimy i to bardzo.
OdpowiedzUsuńPostaci nie znam, tu był tylko opis naszych psycholi, ale chcę poznać Nadie, Petera, Sebastiana i Nikki w akcji ;__;
Nie no, wyobrażenie 'tego' Sebastiana jako hakera *śmiech*.
I podstawowe pytanie...
Czemu tak krótko?!
Ja chcę więcej. ;-;
W ogóle da radę zrobić narkotyki, od których się umiera? Co on musiał tam dodać...
Wiem, że to krótkie, ale pomyślałam nad drugą częścią - jest już na ZO.
UsuńJestem zaskoczona, że jeszcze jej nie przeczytałaś - no chyba, że nie zostawiłaś komentarza...
No, jak sobie jego wyobrażam, to też się śmieję jak głupia do sera - jak ostatnio, gdy oglądałam jakiś filmik z francuskimi napisami. :D Ale był ubaw! Ale nie, no spoko...
Skoro się nie znał, to co popadnie i umierali ci, co je regularnie brali, bo i wiadomo, że niektórym się 'coś' stanie po pierwszym 'wzięciu'.