czwartek, 27 czerwca 2013

Rudy, rudy rydz!

Dziewczynka machała swoim rodzicom na pożegnanie. Chwilę temu mówiła im "Papa". Gdy rodzice wsiedli do auta i odjechali, brązowowłosa zamknęła drzwi na cztery spusty. Przytuliła się do swojej lalki i poszła do salonu. Panował w nim półmrok. Spojrzała za okno. Świat powli zasypiał. Na drzewach siedziały i śpiewały ostatnie ptaki. Zachodzące słońce powodowało cienie wyglądające jak straszydła. Z pola ostatni pasterze zganiali krowy i owce. Kury kryły się do kurników, a rolnicy spuszczali psy z łańcuchów. Gospodynie wołały na kolacje, dzieci wracały do domów.
Zielonooka odwróciła się w kierunku drzwi do salonu. Rodzice powiedzieli, by zjadła kolację, obejrzała bajkę na dobranoc i poszła spać. Jej mama i tato mieli wrócić o dwudziestej trzeciej. Dziewczynka udała się do przestronnej kuchni. Na środku pomieszczenia znajdowała się wyspa kuchenna. Wokoło stały zwykłe szafki ze stalowym blatem. Nad nimi wisiały kolejne. Dziewczynka otworzyła szufladę i wyjęła z niej nożyk do smarowania. Następnie podeszła do jednej z tych wiszących, z której wyjęła chałkę. Podeszła do lodówki i wyjęła krem. Podeszła do wyspy, pod drodze wyciągając zabierając talerz, gdzie ukroiła sobie kawałek pieczywa, który posmarowała mazidłem. Chwilę później przeniosła gotowe kanapki do salonu, usiadła przy stoliku do kawy i w towarzystwie swojej lalki zjadła je. Chwile później zrobiło się jej ciemno przed oczami, nie przejeła się tym jednak. Często miewała takie mroczki. Nagle jednak ujrzała błysk za oknem. Zaciekawiona podeszła do niego. Usłyszała głośny huk, który na chwilę ją ogłuszył. Wkrótce potem znów błysnęło. W ciągu półgodziny niebo zmieniło się nie do poznania. Za oknem widać było gęste, ciemne chmury, z których obecnie padał deszcz. Co chwilę przecinały je jasne, straszne błyskawice, by zaraz po nich było słychać głośne, wywołujące dreszcze na plecach, grzmoty. Dziewczynka czym prędzej zasłoniła rolety w całym pomieszczeniu. Przytuliła swoją lalkę i włączyła telewizor. Jednak zamiast oczekiwanej bajki, zobaczyła szary ekran. Telewizja nie działała. Przestraszona włączyła światło. Poszła do swojego pokoju, który mieścił się na piętrze. Po drodze zapalała wszystkie światła, by dodać sobie otuchy. Weszła do swojego pokoju i z półki sciągnęła swoją ulubioną książkę - "Baśniobór". Szybko zeszła spowrotem do salonu, zostawiając zapalone światła. Zaczęła czytać. Gdy doszła do momentu, kiedy zaczyna się noc kupały, w całym domu zgasły światła. Wszędzie zrobiło się ciemno. Nagle dziewczynka usłyszała warkot silnika. Skuliła się i mocniej przytuliła swoją lalkę. Nagle dał się słyszeć pisk psa. Przestraszona schowała się pod stołem.
Dziewczynka trzęsła się ze strachu. Grzmoty, które słyszała co chwilę powodowały dreszcze na jej ciele. Każdy dźwięk wywoływał u niej palpitacje serca. Czuła się jeszcze mniejsza niż zwykle. Nagle usłyszała coś na kształt rozmowy, tylko w rzadnym ze znanych jej języków. Lęk ogarnął ją jeszcze bardziej. Kątem oka zauważyła cień za oknem. Chwilę później usłyszała trzask otwieranych drzwi. Dziewczynka poczuła się jak w pułapce. Jeszcze mocniej przytuliła swą lalkę, której bliskość dodawała otuchy. Z strachem widocznym w oczach spojrzała na drzwi do salonu. Gdzieś w niej pojawiła się iskierka nadzieji, że to może tylko rodzice. Jednak z każdą chwilą, podczas której wyczekiwała szmeru rozmów i kroków, ta iskierka gasła... W końcu to co miało przyjść, przyszło. Dwie świetliste kule. Obie wołały "Stefanio! Stefanio!" Maleńka właścicielka imienia była tak przerażona, jak przerażone są kury, gdy widzą lisa. I dokładnie tak się czuła. Jak bezbronna istota, na którą czyha drapieżnik.
Istoty podniosły Stefanię wraz z jej lalką i wyniosły przez drzwi. Wyszły na zewnątrz, gdzie ciągle trwała burza. W powietrzu unosił się zapach spalenizny. Kosmici zanieśli dziewczynkę do swojego pojazdu. Potem ruszyli. Istotka miała złe przeczucia, co do tego, co chcą jej zrobić kosmici. Kilkanaście minut później, które dla niej trwały jak wieczność, Stefania znalazła się w białym pomieszczeniu. 
- Nic się nie bój! Tu nikogo już nie ma! Jesteś bezpieczna! - powiedziała jakaś kobieta. Nagle wszystkie istoty znikły, a dziewczynka widziała jedynie panią o blond włosach. 
- Słyszysz mnie Stefanio? Jestem Krzysia, pielęgniarka. Jesteś w szpitalu. Już wołam twoich rodziców - powiedziała kobieta o miłej twarzy. Chwilę później do łóżka szpitalnego, na którym kuliła się maleńka istota podeszli jej rodzice. 
- Tak się o ciebie martwiłam! Nigdy więcej nie zostawimy cię samej! - wykrzyknęła jej mama i odetchnęła z ulgą. Zaczęła rozmawiać ze swoją córką, a pielęgniarka poprosiła jej ojca. Chwilę później stał on za szybą, a w głowie dźwięczało mu jedno słowo. "Tętniak".


_______________________________


Pisane na lekcję języka polskiego, ale Pani dwukrotnie odmówiła sprawdzenia, raz z powodu tego, że były dwie kartki, a drugi ze względu na to, że napisałam linijka pod linijką. 

Notka z okazji nowego szablonu :D (Poprzedni, mojego autorstwa, wykonany w bloggerze.)

Tytuł nie ma tu nic do rzeczy, większość się pewnie już zorientowała....

Chyba brak dedykacji... Chyba żeby ta notka była dla rose breavic. I dla wszystkich, które skomentowały NZ1.

Usiłuję naciągnąć Blackie na dodanie nowego rozdziału na S. Ale ona nie chce współpracować. Oprócz tego, błagam ją na kolanach o dodanie notki tu.

11 komentarzy:

  1. Śliczny szablon <3
    Notka bardzo mi się podoba, lecz czekam na rozdział 2 nauczyciela zachowania :P
    Nie widzę błędów, kocham Twój styl pisania.
    Blackie! Błagam! http://szpiedzy-opowiadania.blogspot.com/ BŁAGAM!!!
    Nie mam weny do pisania twórczego komentarza... mój piękny rozdział czwarty... ech...
    buziaki,
    Drowned :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogolnie swietne tylko niektorych fragmentow nie ogarniam... Moze dlatego ze ostatnio zyje na energetykach tylko i wylacznie? No nie wazne, wazne ze piekne :) i rowniez czekam na 2 rozdzial NZ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł nie ma nic wspólnego, to fakt.
    Może to i szkoda, a może i nie.

    "Pożegnanie", się pisze, młoda damo - błąd ortograficzny, trochę duży.
    Jeszcze w innym opowiadaniu był, ale jakoś zapomniałam o nim napisać.
    Punktujesz - może ktoś nie zauważy, a gdyby czytał komentarze to wiadomo.

    Co do tego opowiadania mam mieszane uczucia.
    Na początku opowiadania myślałam sobie - 'ojej, co za nuda'.
    Potem - 'coś się zaczyna dziać, jest nawet ciekawie'.
    Przy końcu - 'ee... nuda, nie tego się spodziewałam.'
    Opowiadanie jakieś za krótkie.

    Dobra, chyba za surowo.


    Andromeda_Galaxy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak się cieszę na krytykę :D
      A, pożegnanie... porzegnanie... Jedno i drugie "Ż". Kurczę muszę poprawić, bo przecie Blackie nie da mi żyć! Żebyś wiedziała, od trzech miesięcy wypomina mi "wierzę astronomiczną". Niech wie, że nie działa - na pocztówce do Babci napisałam "Wierza Eiffla"...
      To opowiadanie faktycznie może być nudnawe - pisane do szkoły :D Na narzucony temat. Ogólnie nie wydaje mi się, żeby można było coś ciekawego z tego zrobić - najpierw mieli być kosmici... Tylko chyba "doczytałam" tam coś i jednak tego nie napisałam... W każdym razie stokrotne dzięki za krytykę :D
      Finite

      Usuń
  4. W życiu się nie spodziewałam, że ktoś mi podziękuje za krytykę, ale sama bym pewnie zrobiła to samo
    Ja po prostu mówię, jak jest i tego samegi oczekuję od innych.

    Ja bym Ci tej wieży w życiu nie darowała - może dlatego, że astronomiczna, a.ja lubię astronomię, po moim nicku zresztą widać.

    Błędy, z drugiej strony, zdarzają się każdemu, a ja sądzę, że jestem starsza od Ciebie.

    A lubisz kosmitów?
    Bo chyba mam pomysł na opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sorrki za interpunkcję - niektóre przecinki, kropki jak się zdarzą, w niewłaściwych miejscach itp. Piszę na telefonie, jakby co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jessu! Chyba znalazłam siostrę xD - głównie piszę na telefonie i zawsze dbam o to by były znaki interpunkcyjne i nie było literówek - widzę, że u Ciebie jest podobnie, a inni wykręcając się "piszę na telefonie", dodają komentarze w stylu "bardzo fajne,niemoge sie doczekac nastepnej notki"
      To wkurza!
      Kosmitów lubię - Star Wars, Starship itd przypadły mi do gustu...
      F.

      Usuń
  6. Hej!
    Postanowiłam zostawić ślad po swojej wizycie. Bardzo podoba mi się Wasz szablon. Świetna robota.
    Co zaś się tyczy „Rudy, rudy rydz!”, zostałam zwabiona fragmentem, w którym opisujesz życie wsi – a konkretniej, jakie są reakcje na zmierzch. Opowiadanie nie poszło w tym kierunku, w którym przypuszczałam, może to i lepiej.
    Bardzo dobry pomysł, zakończenie interesujące, ale jest dużo niedociągnięć.
    Od razu widać, że tekst nie został zbetowany. Wygląda mi raczej jak zarys pomysłu niż faktyczne opowiadanie. Powinna powstać z tego zgrabna miniatura albo nieco dłuższe opowiadanie, jeśli świat przedstawiony zostałby wzbogacony o jakieś intrygujące motywy – np. opis ucieczki dziewczynki przed zagrożeniem, skoro wspominałaś o zwierzętach to może motyw, że przybysze są widziani wyłącznie przez Stefanię i krowy. Nawet szalone pomysły potrafią się wybronić, potrzeba nieco odwagi i może być mnóstwo zabawy przy pisaniu oraz przy czytaniu. ;)
    Motyw z kulami podobał mi się.
    Twój tekst należałoby przeredagować, wyjaśnić lepiej przyczyny wyjazdu rodziców, powiedzieć coś więcej o bohaterce. Zaintrygować. I nie pisać o robieniu kanapek, chyba że to ma ważne uzasadnienie fabularne.
    I niech nie będzie tak nierozsądna, żeby włączać elektronikę w czasie burzy. Albo właśnie podkreślić, że zrobiła to chociaż nie powinna i dlatego np. piorun spalił telewizor.
    Opis wizyty cywilizacji pozaziemskiej naprawdę niezły. Aczkolwiek unikałabym „istotka” i „kosmici” w tym samym zdaniu. Lepiej pisać o Stefanii jako o „dziecku”, „dziewczynce”, „osobie”, a „istotę” stosować jako synonim „kosmity”, „przybysza z obcej planety”.
    A na koniec, to lekarz powinien rozmawiać z ojcem, bo personel pomocniczy nie jest od stawiania diagnoz.
    Z uwag technicznych:
    - błędy ortograficzne: spowrotem – z powrotem, rzadnym – żadnym, nadzieji - nadziei
    - literówki: powli – powoli, przejela – przejęła, sciągnęła –ściągnęła,
    - unikaj określeń „zielonooka”, „brązowowłosa”, bo brzmią mało literacko,
    - piszesz o „nocy kupały”, być może tak było w „Baśnioborze” (nie znam tej książki), ale chyba częściej używa się określenia „Noc Kupały”, ewentualnie „kupalnocka” albo „kupała”,
    - tytuł to wizytówka tekstu , dlatego najlepiej nadać go na samym końcu, pod jakim tytułem roboczym tworzysz wiesz tylko Ty.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Badhbh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      dziękujemy!
      Co do niezbetowania... Faktycznie nie zrobiłam tego, szczerze tylko jeden mój twór został zbetowany.
      Opowiadanie miało być takie, jakie jest - tak wyszło, że miało to być zadanie domowe niezbyt obfitej treści, na podstawie wiersza. Powód wyjazdu rodziców nie był ważny - ot jak zwykli rodzice wyjechali gdzieś. A włączenie telewizora podczas burzy to nic specjalnego. Ten dom miał piorunochron :)
      Dziękuję za komentarz, przejrzę jeszcze tekst i Twoje uwagi :D

      Usuń
  7. Proszę uprzejmie.

    To że coś zaczyna jako praca domowa, jeszcze nie znaczy, że ma tak skończyć. ;) Uważam, że warto pracować z tekstem, tym bardziej, że tu pomysł naprawdę jest ciekawy, podobnie jak partia o kosmitach.

    Dla mnie powód zostawienia małego dziecka bez opieki jest ważny, może nie wyłącznie z literackiego punktu widzenia (przez to świat zdaje się niedopracowany - bo po co partia z pożegnaniem rodziców, skoro wystarczyłoby jedno zdanie, że Stefania została sama w domu), ale tak czysto po ludzku nie lubię, gdy ktoś postępuje bezmyślnie i okrutnie wobec słabszych od siebie.

    A tego piorunochronu to się nie dopatrzyłam. Ale burza była, strugi deszczu - można przeoczyć.;)

    Badhbh

    OdpowiedzUsuń

Została włączona moderacja komentarzy, przepraszamy za utrudnienia! Dziękujemy za komentarze! Każdy komentarz się dla nas liczy!