Witajcie. Jestem Drowned in the sky. Dopiero zaczynam swoją przygodę z blogsferą. Oczywiście nie licząc kilku blogów pisanych dawniej, kiedy największym problemem było spóźnienie się na "Dobranockę".
Mam swojego bloga, a także właśnie zaczynam udzielać się na tym :)
Mam dla Was opowiadanie. Pomysł przyszedł mi do głowy kiedy jechałam 20 godzin samochodem do Chorwacji.
Enjoy :D
Podróży dzień szósty.
Dryfujemy w przestrzeni kosmicznej...
Według obliczeń, na miejsce powinniśmy dotrzeć trzy dni temu. Tymczasem radar nie wskazuje żadnego, nawet najmniejszego obiektu w odległości około 1000 lat świetlnych . Nie wiemy do końca gdzie jesteśmy.
No ale może opowiem od początku, jak to się w ogóle stało, że jestem w kosmosie, na pokładzie statku kosmicznego sam na sam z David'em Green.
20 kwietnia 2018 roku dostałam telefon od mojego szefa. Złożył mi propozycję lotu w przestrzeń kosmiczną, w celu zbadania czy księżyce Wenus są podobne do naszego, ziemskiego. Było to spełnienie moich marzeń, wiec zgodziłam się bez chwili wahania. Wnikałam w najdrobniejsze szczegóły, ale nie wpadłam na to by zapytać kto jest drugim członkiem załogi "Nostramusa".
Kiedy dwa dni później przybyłam do siedziby NASA polecono mi udać się na badania. W pomieszczeniu zobaczyłam dwóch przystojnych mężczyzn. Jeden z nich był ubrany w biały kitel, stwierdziłam, więc że to lekarz. Zanim zdążyłam przyjrzeć się drugiemu, ten odwrócił się i wyszedł rzuciwszy krótkie "do widzenia".
Nie miałam czasu by zastanawiać się nad dziwnym zachowaniem tego człowieka, gdyż Patric Rayson, medyk, poprosił bym podpisała zgodę na różne badania. Ledwie zerknęłam na zadrukowaną kartkę, zauważyłam, że rozumiem ten "specjalistyczny, medyczny bełkot". Generalnie chodziło o sprawdzenie jak mój organizm może zareagować na warunki panujące w kapsule oraz w przestrzeni kosmicznej.
Po bitych dwóch godzinach wreszcie mogłam opuścić gabinet lekarski i skierować się do biura mojego szefa, Franka Brasteta* w celu dopracowania szczegółów wyprawy. Po załatwieniu i omówieniu kilku pierdół mogłam spokojnie wracać do domu.
W miedzy czasie umówiłam się z Kristine, moją najlepszą przyjaciółką, na kawę.
Kiedy się spotkałyśmy, starym zwyczajem zrobiłyśmy z siebie idiotki, śmiejąc się przez godzinę z nie wiadomo czego i ogólnie robiąc różne dziwne rzeczy.
Później, kiedy zamówiłyśmy po dziesiątej paczce żelków, opowiedziałam jej o wyprawie i poinformowałam, że wylatuję dnia następnego po południu. Przyzwyczajona do moich szalonych pomysłów, Kristie, życzyła mi wielu wrażeń i fajnej zabawy. Niestety później musiała wracać do mieszkania, gdyż jej narzeczony, Mokei, miał tamtego dnia urodziny. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy każda w swoją stronę.
Udałam się do mojego apartamentu w pobliżu Central Parku. Kiedy przekroczyłam próg mieszkania od razu na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
Hall był turkusowo-szary, lecz zimno ścian było przełamane jasnymi, sosnowymi meblami. Dalej wchodziło się do czarno-białej kuchni. Jej nowoczesne wyposażenie zawdzięczałam rodzicom, którzy wiedzieli, że uwielbiam piec i gotować. Z kuchni można było przejść do jadalni. Meksykańska czerwień i ciemny brąz sprawiały, że pomieszczenie było przytulne.
Żeby udać się do salonu należało wrócić do korytarza i skręcić w prawo. Kiedy przekraczało się próg pomieszczenia natychmiast z głośników umieszczonych przy suficie słychać było muzykę dobraną do humoru i wg gustu muzycznego osób przebywających w pomieszczeniu.
W mieszkaniu znajdowały się jeszcze cztery pokoje gościnne, dwie łazienki i taras z widokiem na Central Park.Jednak ze wszystkich pomieszczeń najbardziej lubiłam moją sypialnię. Miałam tam wielkie, miękkie łóżko, pełno książek, parapet na którym mogłam siedzieć i czytać, biurko z ruchomym blatem, specjalne półki na laptopa, abym mogła wszędzie z niego korzystać, fotel w kształcie kuli, podwieszony pod sufitem oraz inne, ułatwiające życie gadżety. Ściany zmieniały swoje kolory w zależności od mojego nastroju, na suficie wyświetlało się codziennie inne motto, które poprawiało mi humor. Muzyka również odtwarzała się w zależności od mego samopoczucia.
Kochałam moje mieszkanie. W końcu włożyłam masę czasu, serca i pieniędzy żeby tak wyglądało. Na każdym kroku człowiek napotykał coś co sprawiało, że się uśmiechał. Dom moich marzeń. Słoneczna przystań. Miejsce gdzie nikt nie umie się smucić.Chciałam zawsze myśleć pozytywnie. I tym optymizmem zarażać innych.
Kiedy już skończyłam się szczerzyć do swojego odbicia w lustrze poszłam do łazienki, by zażyć kąpieli, po czym, w mięciutkim, turkusowym szlafroku udałam się do Mego Królestwa.
Ściany były słonecznie żółte, a sufit limonkowy. Motto na ścianie informowało mnie, że "Zawsze warto ryzykować"**. Uznałam to za dobry znak i spokojnie ułożyłam się z książką pt "Omerta"*** w moim fotelu-kuli.
Nie minęła godzina, a skończyłam czytać i poszłam spać. Światło zgasło samo, kiedy tylko zamknęłam oczy. Słyszałam spokojną muzykę i w myślach robiłam jeszcze listę rzeczy które powinnam zabrać ze sobą w kosmos. Chwilę później Morfeusz wziął mnie w swoje ramiona.
Kiedy wstałam byłam wypoczęta i podekscytowana. Szybciutko udałam się do łazienki, umyłam ciało i włosy po czym zaczęłam się pakować.
Do małej walizeczki włożyłam kilka bluzek, szortów, jeansy i ciepłą bluzę. Oprócz tego wpakowałam swoją malutką kosmetyczkę, karmelki, czekoladę z tofi i ulubioną książkę. Ubrałam się szybko i zjadłam śniadanie. Potem umyłam zęby i byłam gotowa do wyjścia.
Opuściłam mieszkanie koło południa gdyż musiałam jeszcze wpaść do rodziców. Do siedziby NASA przybyłam dwadzieścia po czwartej, a więc dziesięć minut przed czasem. Umieściłam swoje rzeczy w kapsule i poszłam na kawę, zdając sobie sprawę, że w kosmosie będę musiała ją oszczędzać.
Wróciłam do statku i zamarłam. Obok stał Frank Brastet, oraz mój wróg od czasów przedszkolnych do licealnych- David Green. Poczułam się bardzo źle.
- Tylko nie to. Tylko nie to. Tylko nie to.- powtarzałam w myślach jak zaklęcie.
- Jessico, podejdź proszę. Chcę Ci przedstawić Twojego współtowarzysza podróży.- usłyszałam.
Podeszłam do dwóch mężczyzn i z całej siły spoliczkowałam bruneta, który patrzył na mnie z szokiem. Rozpoznałam w nim faceta z gabinetu lekarskiego.
- Pewnie wtedy mnie nie rozpoznał.- pomyślałam z satysfakcją.
_________________________________________________________________
*- w tworzeniu tego nazwiska zainspirowałam się Frankiem Basketem. Myślę, że wszyscy wiedzą o kogo chodzi :)
**- Cytat mojego autorstwa
***- "Omerta" powieść Mario Puzo. Tak, dobrze kojarzysz, Mario Puzo jest pisarzem. Najbardziej znaną z jego powieści jest "Ojciec chrzestny".
__________________________________________________________________
Jest krótko. Wiem. Tylko 865 wyrazów. Obiecuję, że druga część będzie dłuższa.
Pozdrawiam,
Drowned :D
Komentujcie :)
Zapowiada się ciekawie xd Pomordują się w kosmosie. Uroczo xD
OdpowiedzUsuńKawusię trza oszczędzać, oj tak! xD
Ojciec Chrzeeeestny *.* Weeeeeee! xd
Nie mam pomysłu na dłuższy komentarz, toteż stwierdzę, że notka choć krótka, tworzy zacne podwaliny pod części dalsze xd
PS I może trochę za małe literki, nie uważasz? xD
A, i powinienem usunąć swojego posta? xD
UsuńYeach! Wiedziałam, że wspomnisz o Ojcu Chrzestnym... Kurczę grillowane, mogłam się z Blackie założyć...
UsuńDrowned... Za jakiś czas notkę przeczytam i skomentuję...
Finite
W takich kwestiach jestem cholernie przewidywalny :P
UsuńTak... Przewidywalny... :P
UsuńMuszę Cię pochwalić Panie IksDe, w ostatnim komentarzu znanej emotki nie ma, a w poprzednich pojawia się tylko 6 razy i tylko w dwóch odmianach! (xD i xd) xD
Pani F.
O kuwa... Nieeee maaa?! I tak szczerze powiedziawszy, to ja używam tylko tych dwóch odmian xD [może poza 'Xd']
UsuńMoże się nie pomordują, ale będzie równie ciekawie ;)
UsuńHaha oj tak, kawa jest najważniejsza i to dla niej żyjemy. amen.
Uwielbiam "Ojca Chrzestnego", a pisząc to czytałam "Omertę", więc dla miłośników flaków coś się znajdzie ^^
Dziękuję, miło, że tak sądzisz :D
Kpisz z tym usuwaniem posta, prawda?!
P.S. Literki już naprawiłam :D
Nie kpi. Usunął. Jutro opublikuje jeszcze raz ;D
UsuńF.
Zabiję go i poćwiartuję! Później wbiję na pal *NIE. WRÓĆ. JESZCZE RAZ!*
UsuńMARTY!
Publicznie oznajmiam, iż JEŚLI NIE OPUBLIKUJESZ DZISIAJ NOTKI PONOWNIE to wbiję Cię na pal, wypalę oczy wrzącym złotem, później zdejmę z pala i podduszę, ale żebyś jeszcze żył.
Kiedy już Cię ocucę wyrwę Ci wątrobę i zjem. Tak jak Daenrys serce konia.
Potem poćwiartuję Twoje wnętrzności i ugotuję zupę. Dam ją do zjedzenia wilkom.
Z Twojej skóry zrobię sobie plecaczek do szkoły, a Twoją głowę powieszę nad łóżkiem.
Amen
Zrozum, siła wyższa, niezależna ode mnie xd Wypalisz mi oczy złotem? Hell yeah! Zginę, jak przystało na króla - w złotej koronie! xD Nie znoszę Danki.. Brr... A fe! Niech ją Viserion zeżre xD
UsuńA możesz dać tą zupkę Lwom? Pliiiiis xD Hear Me Roar! xD
A nie płaszczyk? Boltonowie przypominają - ludzka skóra ma około dwóch metrów kwadratowych!
I pozwolę sobie na dodanie jeszcze kilku rzeczy:
Usuń- To nie jest PLiO xD
- Niby moje, ale jak znam życie, zostanę uznany za je*anego plagiatora xD Na pierwszy rzut oka w ch*j podobne ;_;
- W sumie, fantasy xD
I ch... bardzo Cię to przecież obchodzi ;)
UsuńDanny, jest spoko, ale Hodor rządzi :D
Nie, za karę zupę dostaną wilki!
Plecaczek bardziej mi się przyda :3
W każdym razie:
Lubię fantasty.
Dotarło, że nie PLiO.
Wrzuć noooo... Co Ci szkodzi...
*ładne, mopsie oczka* no weeeeeź :D
xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD
No tak! xd Może powiem tak - zginę jak Lannister - otoczony szmalcem xDD
UsuńNA początku była znośna, ale... Nie umiem jej już dzierżyć xd Tyle cholernych dylematów, podczas, gdy inni to skończeni sku*wiele xD Hodor krul za Murem! xD
Dziadostwo. A mogą Jelonki chociaż? xD
A tam, gadanie. W zimową zawieruchę, płaszczyk z ludzkiej skóry grzeje lepiej niż jakikowliek inny. I oczywiście + 10000 do szpanu xD
Ja też xd
Wieeeeem, ale normalnie zajebiście podobne ;_;
Mi, nic, ale to F tu zarządza, nie ja xD Może jakbyś ją poprosiła, to wyraziłaby zgodę na to szaleństwo xD
*Mopsy wyglądają jak gremliny...xD *
Chciało ci się tyle iksdeków robić? xD
O nie, nie zginiesz dumnie, będziesz błagał o śmierć.
UsuńOj tam. Najbardziej mi się podobało jak udusiła Drogo ^^
Nie, nie, nie żadnych, Hodor, jelonków! Będą Hodor wilki i koniec. Gińńńńńń! :P
Zimowa zawierucha u mnie nie zdarza się tak często, wiec wystarczy mi plecaczek :)
Już zaraz sobie pogadam z panią F. :D
I nie ma, Hodor, że nie, bo mnie komary gryzą!
*ale mają słodkie oczy. Mimo, że chrumkają jak świnie*
Oczywiście, że tak ;D
Weź pod uwagę, że się nudzę ;P
xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD xD
Odgryzę sobie język i zginę dumni, z podniesioną głową, a płynne złoto zastygnie na mej głowie xD
UsuńO właśnie, dlaczego w serialu po zjaraniu go na stosie miała kudły? Przecież jej się zjarały ;)
A tak w ogóle, to Lannisterowie są najlepsi, a Baratheonowie zaraz obok xD
Dobra, niech będą wilki xd Zadłąwią się moimi wnętrznościami xD Pośmiertna zemsta xD
Chyba, że tak :P
Ja nic nie wiem, się nie angażuję xD
Mnie też, i nie jęczę xD
*Ale wyglądają jak greeeemliiiinyyyyy xD*
Wezmę to pod uwagę. Kiedyś..xd
Ykhym.
UsuńW regulaminie jest JEDNA notka dziennie. Miałaś pierszeństwo, bo to Twoja pierwsza. Chodzi o to w nieprzykrywaniu postów, żeby każdy z Was miał przynajmniej jeden dzień jako pierwszy na stronie głównej.
Poza tym ja i Blackie tu zarządzamy.
Dalej.
Maks. Jeśli padnie tu jeszcze jedno słowo obrażające cudne psy jakimi są mopsy... To nie będę łaskawa jak Drown... Wręcz przeciwnie... Strzeż się. Twój pech, że to moja ulubiona rasa psów. :D
Kończę swoją wypowiedź...
Nwm czemu, ale wyobraziłam sobie, że mówi ją żaba w różu... Znaczy Umbrige...
W każdym razie nie jestem ubrana w ten kolor, żabą też nie...
PANI F.
Ja tu zostałem sterroryzowany i zagrożono mi rzucaniem bebechów wilkom [tylko to mnie zasmuciło xd Lwy mogę być :3]
UsuńKaaaaaaaaamaaaaaaaaaannn xd Nie mam nic przeciwko nim, ale.... ?Dobra, nie kończę, bo jeszcze się wnerwisz xD
Żaby podobno są smaczne..xD
AAA!!!!
UsuńŻABY SĄ ŚWIETNE!
FINITE! On uważa, że jestem smaczna O.o
Trochę tylko Ci zagroziłam no. Żadnego terroryzowania nie było :D
Jesteś żabą? Nie, no spoko xD
UsuńTaaaa "Wyleję ci płynne złoto na łeb, który następnie zatknę na palu, by oddać go żądnym krwi i mięasa wronom, a twe trzewia zostaną zeżarte przez wilki" Zero groźby xD
Przez pewne grono osób jestem nazywana Żabą, gdyż zwracanie się do mnie per 'Bello' jest bardzo niebezpieczne.
UsuńNie, nie, nie. Źle zrozumiałeś. Pal był tylko po to żebyś cierpiał. Złoto trafi tylko do Twoich oczu (nie mam go na cały łeb), a odciętą głowę zatknę nad łóżkiem :D
I wg powiedziałam to w formie przyjacielskiej propozycji ;)
UsuńAle dlaczego [resztkami sił powstrzymałem się od dodania słowa 'Bello' xD]?
UsuńI tak zajebiście xD Złoto, to w końcu złoto, nie? xD
To nie chcę wiedzieć, jakie oferty składasz wrogom :P
Wolisz nie wiedziec ;)
UsuńWlasciwie, to... Kurde, zapomnialam co chcialam napisac xD
Nie chcesz, uwiez na slowo ;p
P.S. Umieram... Poprzednia nocke zarwalam, a dzis spalam tylko 4 godz...
*uwierz
UsuńPolknelam literke xD
Wolisz nie wiedziec ;)
UsuńWlasciwie, to... Kurde, zapomnialam co chcialam napisac xD
Nie chcesz, uwiez na slowo ;p
P.S. Umieram... Poprzednia nocke zarwalam, a dzis spalam tylko 4 godz...
Wróg od czasów przedszkolnych... Pisane im to od kolebki :D
OdpowiedzUsuńAle czekaj... Kobieta i facet zamknięci w kosmosie? Wróć... Wrogowie... Kojarzy mi się to z czymś... Tak dobrze kojarzysz...
Z SasuSaku...
E... No z Sasuke i Sakurą... Wybacz, że przywołuję tu tak egzotyczny paring (w końcu oryginalna historia pochodzi z Japonii - kraju kwitnącej wiśni - w sensie manga pochodzi, ale coś ich odpowiednik w znanym nam Harrym Potterze... Cóż... Moja faza na niego przechodzi...
Oddalając się od bohaterów "Naruto", a wracając do tematu - Twojego opowiadania - to mam nadzieję, że będzie kontynuacja...
Kurczę z grilla! W mojej epopei zapomniałam przecie Cię pochwalić bo tylko rozmyślam o JasDzie. Opowiadanko całkiem w Twoim stylu, dobrze, tak mi się wydaje, czujesz się w sci-fi (fantastyce naukowej) dobrze. Mam nadzieję, że uraczysz nas w późniejszym czasie jeszcze większą dawką tego gatunku.
Kończę swój komentarz, lecę dalej pisać swoje opowiadanie (wybacz Drown, że tu, ale nie, to nie jest PMPM, na jej publikację będziecie długo musieli czekać, w międzyczasie planuję jeszcze dwa opowiadania w gatunku, w którym zadebiutowała Drowned, jedno mam całkowicie już zbudowane w głowie i zaczęłam je pisać. Wracając jeszcze do PMPM... Jest ono dużym wyzwaniem, gdyż muszę pewne wątki rozwinąć, utworzyć, a przede wszystkim opisać i jak dobrze pójdzie, to opublikuję je na gwiazdkę)
Wracając jeszcze raz (wybacz, wybacz, wybacz) to mam nadzieję, że opublikujesz szybko następną notkę, a po za tym...
Czekaj... David?
Wracając... Dziękuję za przyjemne chwile przy czytaniu tego opowiadania i życzę Ci wygrzania się w słonku, gdyż u nas w Polsce to już jesień wita ( a może to tylko u mnie, ale powoli robi się zimno, a u mnie ciemo jest już coś koło 21:30... Why?...)
Okej, kończę...
Weny
Finite
Ps
Mam nadzieję, że mój komentarz można podciągnąć pod "średnio ogarnięty"?
F.
Wiesz w przedszkolu zawsze zbierali sobie kredki i zabawki, później on ciągnął ja za warkocze. ;)
UsuńLubię sci-fi, gdyż mogę dać tam upust swojej chorej wyobraźni ^^ Niestety nie pomaga to w pisaniu rozprawek ;/
Podobno powinnam spróbować napisać coś bardziej rzeczywistego, ale cóż...
David, nie Damian :D
Niestety wracam we wtorek już do Polski co mnie trochę przeraża... Ale humor poprawia mi fakt, iż tu również pogoda nie jest najlepsza. Nadchodzi cyklon i ma padać ;p wiem, jestem złośliwa, ale czuję z tego powodu satysfakcję :D
Nie doczekam gwiazdki i będę Cię drrrrręęęczyć <3
buziaki
P.S. Oczywiście, że można, ale moim zdaniem jest "całkiem ogarnięty" :D
Kto się lubi, ten się czubi.
UsuńJa też lubię... *.*
Jak chcesz pisać coś rzeczywistego to zacznij pisać pamiętnik ;D
E... Ok.
Yeap!
Ma padać *.*
Jak mnie będziesz dręczyć to i na gwiazdkę nie będzie, a mnie cały styczeń nie ma raczej...
F.
Ps
To dobrze.
Moje pamiętniki, nawet to opierane na własnych przeżyciach, również wychodzą sci-fi xD
UsuńWiem, że ma padać. Tu tez dzisiaj pada :/
Ja Cię ładnie podręczę i będzie wcześniej :D
Zobaczysz ^^
Dobrze, że obiecujesz, że dłuższa, bo już się bałam.
OdpowiedzUsuńKosmos, wróg.... podoba mi się.
Te literki to był zamach na moje życie piłą mechaniczną i odkurzaczem z wystającym gigantycznym nożem /taa... wiem, bardzo pomysłowe.../
Tego nie idzie z tą czcionką czytać - no prawie, bo jakimś cudem mi się udało i to podejrzane...
Literki już naprawiłam :D Przepraszam, ale na bloggerze wyglądały okej ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno dłuższe, po prostu to pisałam podczas jazdy samochodem, w nocy, po nieprzespaniu jednej doby. Nie miałam siły pisać więcej. Usnęłam dosłownie w połowie zdania.
Później próbowałam jakoś wydłużyć, ale jakoś mi nie pasowało.
Mój klimat. Jednym z moich marzeń jest lot w kosmos. Wiem o tym sporo i po prostu czułabym się jak w domu ;)
Pozdrawiam
Kuźwa, tak se me paczałki paczą i wtedy to ja pisałam całkiem normalne komentarze.
Usuń:D
Czy to oznacza, że "trochę bardziej" zryłam sobie mózg??