Witam!
Z góry mówię, że będzie krótkie... Dopiero teraz sobie przypomniałam, że był dawno prolog do tego Raka xD .
Ps za blędy przepraszam z góry Xd .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyna wróciła ze szpitala. Nie szła do swojego domu, tylko od razu zrozpaczona zmierzyła do mieszkania jej chłopaka. Potrzebowała teraz jego bliskości. Miała pojęcie, że gdy tylko mu o wszystkim powie, to będzie między nimi koniec... Przygotowała się już na to.
Zapukała do drzwi. Otworzył jej ukochany, który uśmiechnął się na jej widok.
-Dawno cię u mnie nie było.
Uśmiechnęła się lekko.
-Jeżeli chodzi ci o to, że byłam u ciebie wczoraj ostatni raz, to faktycznie dlugo - zażartowała, by chodź trochę poprawić swój humor.
-Wejdź.
Rozsunął bardziej drzwi, po czym wpuścił ją do środka. Zamknął za nią wyjście i jak zawsze - zmierzyli do jego niewielkiego pokoju. Nawet nie ściągając płaszcza, usiadła na skórzanej kanapie. Miała poważną i zarazem przygnębioną minę. Usiadł obok niej, obejmując ją ramieniem, a ta wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Objął jej plecy jedną ręką, a drugą zaś gładził jej włosy. Pocałował ją w czubek głowy, po czym oparł policzek o jej głowę.
-Co się stało, Beluś?
-Maks... - wyszeptała, a ten odczepił ją delikatnie od siebie, by spojrzeć prosto w jej niebieskie tęczówki. - Mam raka... Raka mózgu...
To go sparaliżowało. Nie potrafił uwierzyć, że Izabella ma raka. Miał taką nadzieję, że zaraz ona poderwie się z miejsca i zawoła rozbawiona "Żartowałam! Dałeś się nabrać!". Jednak nic takiego nie nastąpiło. Przytulił ją ponownie, tym razem energicznym ruchem, do siebie.
-Nie zostawię cię... - wyszeptał do jej ucha.
Nie zostawi jej... Pozostanie z nią... Nawet jak ma raka... To było jej szczęściem.
-Został mi tylko rok... - oznajmiła cicho, nie odrywając się od Maksa.
-To będzie nasz rok, kochanie. Spędzimy każdą chwilę razem i będziemy sie cieszyc z tego naszego ostatniego roku.
~*~
Minął rok. A dokładniej to jedenaście miesięcy, 30 dni, 23 godziny, 59 minut i 59 sekund..
Izabella Dzyzga leżała w swoim łóżku, a obok niej Maks Dąbrowski, trzymający ją za rękę. Patrzyli sobie w oczy z uśmiechami na twarzy, które wywoływały ich wspólbe wspomnienia.
-Mimo wszystkiego... - zaczęła, nie odrywając wzroku od brązowych oczu towarzysza.
-...będziemy się kochali... - kontynuował.
-...już na zawsze i na wieki wieków.
Były to jej ostatnie słowa, przed wiecznym, spokojnym snem, zwanym spoczynkiem.
wtorek, 25 lutego 2014
Rak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło, że wreszcie przypomniała sobie pani, że należy do załogi ;D.
OdpowiedzUsuńMiałam Ci już wcześniej podarować komentarz, jako, że skończyliśmy bardzo wcześnie, bo skrócone lekcje plus nie było WOK - u. Tak, mamy za dobrze, jak to nasza nau od języka angielskiego ujęła. Ale nie podarowałam z powodu tego, iż gdy czekałam na autobus i ten kom Ci ładnie napisałam, siła wyższa postanowiła mi się sprzeciwić - czyli ogółem się nie opublikował.
Zaś co do drugiej części "Raka", mm... Max i Izabella... Pomysł ten wywołał u mnie wielarne szczerzogapienie japy oraz cenionych przeze mnie paczauek {czyt. w skrócie: rozśmieszył do granic}, ale... Ale! To jest takie krótkie, że ja napisałam tekst taki, że Twój jest niczym jakaś 1/20 mojego - to po pierwsze. Po drugie, niestety, oj, niestety - nie ma opisów takich, jak bym chciała, czyli są zdecydowanie za krótkie, co świadczy o tym, że musisz nieco popracować nad pisaniem. Po trzecie, nie ma tu czegoś takiego, co zwie się stopniowanie napięcia czy ciekawości u czytelnika. Wszystko dzieje się za szybko. Po czwarte, słucham muzyki, haha. Po piąte, jestem ciekawa, jakie masz zdanie na temat tego avatara ;D.
Podsumowując, skrytykowałam Cię. I ciesz się - because it helps you to improve your writing skills. (:
Eh, dlaczego tutaj na blogu to zdjęcie się nie rusza...??!!
UsuńOj Andro, Andro, a ja znam dziewczyny, których Twoje opowiadania to 1/20 ich, ale milczębi Ci o tym nie mówię, prawda?
OdpowiedzUsuńKaju, przypomniałaś mi stare, dobre czasy :D (za moment rok WŻ... Kurczę) Pisałaś na telefonie? Widać - polskie literki poszły potańczyć c:
To już koniec? Biedny Max :c Szkoda mi Isi, ale nowotwór to rzecz straszna...
Ogólnie tekst ciekawy, ale trochę mu brakuje... Cieszę się jednak, że opublikowałaś coś na ZO!
inFinite c:
Chodziło mi o to ostatnie, co piszę, bo wiem, że czasem krócizny piszę ;D. Kawałek jest w roboczych ZO, jakby co.
UsuńKrótkie, smutne, romantyczne i ładne c:
OdpowiedzUsuń