poniedziałek, 23 grudnia 2013

Zawód: Obserwacja Psycholi Rozdział II

Hej!
Trochę się zabawiłam czcionkami, jak widać ;). Mam nadzieję, że lepiej Wam się czyta dzięki tym odstępom między dialogami, no i, że rozdział nie jest zbyt krótki.
Zapraszam do komentowania.
Haha, i wiem - Nadia jest naprawdę szalona!!!
Rozdział dedykuję Finite - masz, Wiedźmo - wiesz, za co!


Kilka dni wczeŚniej



Szłam leśną ścieżką. Las był duży i często się zdarzało, że ktoś, kto do niego wszedł, już nie wrócił.  Nie dość, że ludzie gubili się z powodu jego rozmiarów, to jeszcze grasowali mordercy. Często słyszałam w wiadomościach o przeróżnych wypadkach. Ostatnio się dowiedziałam, że znaleziono dziesięcioletnią dziewczynkę, która najprawdopodobniej zaraz po zgwałceniu została postrzelona w tył głowy. To wszystko brzmiało strasznie, ale teraz moim największym zmartwieniem stał się panujący wokół mrok. Niewiele widziałam i dlatego musiałam używać latarki, co mnie cholernie wkurzało. Trudno byłoby mi się w takiej sytuacji bronić, gdyby mnie ktoś nagle zaatakował, a zdawałam sobie sprawę, że to mogło bardzo szybko zmienić się w rzeczywistość dzięki mojemu kontaktowi. Nie uchodził za popularny cel, ale miał wrodzony talent do pakowania się w kłopoty, więc zawsze znalazł się ktoś, kto na niego polował. Widocznie kręciło go posiadanie wrogów.

Tak jak to zostało uzgodnione, zatrzymałam się w miejscu, w którym ścieżka rozbiegała się na trzy, każda prowadząc przybysza w innym kierunku. On już tu był. Wyłonił się z zarośli, po czym się do mnie zbliżył. Na głowie nosił kaptur przez co trudno było go rozpoznać, jednak wiedziałam, że to nie mógł być nikt inny. Tylko on poruszał się jak fajtłapa.

- Co masz? – odezwałam się.

Oby coś godnego uwagi, bo inaczej wyleci stąd z wielkim krzykiem przebiegło mi przez myśli. Z wielkim krzykiem? Zaśmiałam się. Tak robią dzieci.

- Coś interesującego odrzekł informator, udając, że nie słyszał niczego więcej oprócz pytania.

Poprawiłam moje niemal czarne włosy, przez chwilę gapiąc się na niego jak na idiotę. Bo był idiotą.

- Konkrety, bo nie mam czasu – powiedziałam w końcu. Niedługo dowiedzą się, że odwiedziłam nie tylko sklep.

- Nie powiedziałaś im?

Przecież nie każdy musiał znać każdy szczegół z mojego życia, nawet ekipa. Niektóre sprawy miały prawo pozostać moimi prywatnymi i tyle. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w ogóle temu durniowi zaufałam. Trzeba było poszukać sobie jakiegoś innego gościa od informacji zamiast iść na łatwiznę. Zajęłoby to na pewno więcej czasu, lecz wtedy miałabym prawie całkowitą gwarancję, że nie stanę się dla nikogo celem.

- Podobno twoja dawna znajoma dostała dożywocie wreszcie zdecydował się mi coś wyjawić.

Brawo – zakpiłam w myślach. Należą ci się oklaski i złoty medal.

- Dawna znajoma? – powtórzyłam.

Jakoś nie chciało mi się wierzyć w to, co właśnie usłyszałam.

- Tak – przytaknął.

- Gdzie utknęła?

Nie zaszkodziło zapytać. Zawsze można było przecież sprawdzić, czy to prawda. Jeśli tak, miałam zamiar pomóc tej dziewczynie, kimkolwiek teraz była. Jeśli nie, miało to się bardzo źle skończyć dla mojego informatora.

- We Francji – odpowiedział mężczyzna.

- We Francji? – spojrzałam na niego ze zdziwieniem. – Trochę daleko od USA, huh?

Chciało mi się śmiać. Nie miałam wielu znajomych, a tym bardziej mieszkających we Francji. Biorąc pod uwagę stojącego przede mną człowieka, oszacowałam, że istnieje około 80% prawdopodobieństwa, że kłamie. No chyba, że ktoś wyjechał i go złapali, no ale i tak nie miałam zamiaru uwierzyć, jeżeli to płynęło z ust tego mężczyzny.

- Wiem, co sobie teraz myślisz i nie masz racji

Akurat uwierzę, że potrafisz czytać w myślach zadrwiłam.

- … O tym, że ktoś może pojechać do Paryża i tam zostać schwytanym, się nie pomyślało?

Gdybyś potrafił czytać w myślach, nie gadał byś takich głupot.

- A więc Paryż

- Niestety nie – jakimś cudem w ciemnościach zauważyłam, że się uśmiecha.





FRANCJA



Przeglądałam kartę dań, zastanawiając się, co wybrać. Dawno nie jadłam w restauracji i nie jadłabym i tym razem, gdybyśmy nie mijali jednej z nich i gdyby Sebastian się nie uparł, że chce zobaczyć, jak się prezentuje wystrój wnętrz. Mogłam się założyć, że w rzeczywistości chodziło mu o coś innego tylko moja głowa nie potrafiła rozgryźć, o co. Na szczęście, pomieszczenie sprawiało dobre wrażenie. Było przestronne i jasne, oświetlone pokaźną liczbą żyrandoli zwieszających się z sufitu. Ściany pomalowano na mleczną biel, a gdzieniegdzie na nich wisiały dopasowane do wnętrza obrazy. Stoliki wykonano z jasnego drewna oraz postawiono przy nich fotele obite w skórę w kolorze fioletu i bordo.

- Nadia, tylko na twoją decyzję czekamy Sebastian pochylił się w moją stronę. Co tam mamy? Salade tiède de Poissons et Scampi… Salade de Tomates et mozzarella… Sałatka, poważnie? Choć ta pierwsza może być całkiem niezła.

- Masz coś do sałatek?

- Sebastian oczekiwał, że zaproponujesz jakieś ślimaki Nikki mrugnęła do mnie porozumiewawczo.

Ślimaki? Ciekawe, czy daliby radę je zjeść, bo ja na pewno nie. Te zwierzątka są takie ohydne. Niby trzeba próbować nowych smaków, no ale ja nie byłabym zdolna posunąć się tak daleko.

- Przykro mi – zamknęłam kartę menu. Nie serwują.

Tak naprawdę to nic mi o tym wiadomo nie było, no ale liczyłam, że chłopak się nabierze.

- Nie? – haker udał zaskoczonego. – To wstyd. Musimy ich zmusić, żeby ściągnęli dostawcę i to migiem, bo już tu nie wrócimy.

Wydawało mi się, że sam nie chciał spróbować potrawki ze ślimaków. Przeglądał przecież kartę dań i w przeciwieństwie do mnie, przejrzał całą. Chyba, że faktycznie nie serwowali.

- Dostawę Nikki ze śmiechem poprawiła Sebastiana. – Dostawcy to ty lepiej nic nie rób.

- Przecież i tak nie wrócimy stwierdziłam. – Niezależnie od tego, czy będą mieć ślimaki czy też nie.

Może potraktowałam go trochę zbyt poważnie. Ale jak mogłam nie być poważną? Nie przybyliśmy do Francji, żeby się opychać. Musiałam teraz wyglądać jak Peter z tą różnicą, że on nigdy nie był wesołą osobą, a ja czasami byłam. Może kiedyś całkowicie miałam się do niego upodobnić.



Byłam z siebie dumna – włamanie poszło dość szybko i sprawnie. W końcu stawałam się coraz lepsza, robiąc to coraz częściej. Praktyka czyni mistrzem. Niedługo dostanie się do więzienia zajmie mi dziesięć sekund zażartowałam w myślach. To wspaniały czas! Chyba nikt jeszcze tego nie dokonał z takim wynikiem. Złoty medal bezapelacyjnie się należy. Oparłam się o kraty jednej z cel, krzyżując nogi w łydkach. Ciekawe, jak na to by zareagowała policja. Aresztowałaby mnie? Tutaj? Wiedziałam, że prawdopodobieństwo takiego incydentu równe jest zeru, ale nie przeszkodziło mi to w rozmyślaniach. Uśmiechnęłam się pod nosem, wyobrażając sobie nagłówki gazet. Aresztowana w więzieniu. Odwiedzająca więźniów, złapana na gorącym uczynku. Dziewczyna zakochana w więzieniach”… Z tym zakochaniem to przesadziłam. Omal nie dostałam ataku śmiechu. Podobało mi się to, że nawet z pozoru bezbronna, uwięziona w psim miejscu, miałabym władzę. Psy były bardzo głupie i łatwowierne Nie dowiedziałyby się nawet, że ktoś pomógł mi uciec. Natomiast w gazetach ukazałyby się artykuły głoszące, że mnie przeniesiono. Jak świat mógłby kiedykolwiek stać się bezpieczniejszy, skoro strzegła go taka banda idiotów?

- Jestem w środku powiedziałam do słuchawki.

- Przyjęłam – poinformowała Nikki.

- Sebastian będzie musiał trochę poczekać zanim znów zaliczy jakiś wystrój wnętrz.

- Wątpię usłyszałam. Nie chciało mu się czekać.

Zaskoczyły mnie jej słowa. Nie spodziewałam się, że chłopak posunie się do czegoś takiego. Miał szczęście gdyby nie łączące nas relacje, wywaliłabym go na zbity pysk. Nie potrzebowałam nieodpowiedzialnych ludzi, bo potem miało się przez nich problemy

- I kazał ci nie mówić, ale nie byłabym w stanie okłamać szefowej.

Poczułam coś na kształt zadowolenia i dumy. Właściwie nie powinno mnie dziwić to, jak mnie traktowała, ale było miło usłyszeć, że naprawdę uważała mnie za najważniejszą osobę w grupie. Zaskakiwała mnie tym, że była zawsze była lojalna i tym, jak jej na mnie zależało. Wiedziałam, że nie byłabym w stanie podarować jej tego samego. Należałam do ludzi, którzy na pierwszym miejscu stawiali siebie, czasami kłamali i nie przejmowali się zbytnio losem innych. To, co także odróżniało mnie od brunetki to ryzyko a raczej jego brak, w moim przypadku. Podziwiałam ją za to, że potrafiła tak tkwić przy tym komputerze, rzadko od niego odchodząc, ratując ciągle mój tyłek. W porównaniu ze mną na nic się nie narażała. Pełniła również jedną z najważniejszych ról, ponieważ bez niej nic by nie poszło zgodnie z planem.

- No dalej – powiedz, że mnie uwielbiasz zażartowałam.

- Nie da się zaprzeczyć odpowiedział mi śmiech.

- Ale wiedz, że nie powiedzenie o czymś wcale nie jest kłamstwem.

Oczywiście nie dążyłam do tego, żeby mi o różnych sprawach nie opowiadała.

- Postaram się to zapamiętać, Nadia.

- Nazwałaś mnie po imieniu? Wydawało mi się, że ostatnio unikasz go jak ognia.

- Nie chcę cię ugasić.

- Jesteśmy jak ogień i woda, trafne określenie zwłaszcza, że to ty zawsze mnie ratujesz.

Dopiero teraz zorientowałam się, że znam kobietę za kratami. To ją miał na myśli mój kontakt. To ją kiedyś podziwiałam. To dzięki niej wiodłam życie na krawędzi. Mawiała, że staje się ono bogatsze, że lepiej smakuje wtedy, gdy jest się świadomym tego, że można spaść. Zaszokowało mnie to, jak teraz wyglądała. Wychudzona i osłabiona. Niegdyś drwiła z ludzi, którzy pozwolili sobie na wsadzenie do „paki”, a teraz sama w niej utknęła. Włosy skazanej były długie i postrzępione. Twarz umęczona. Oczy podkrążone. Wargi spękane. Palce poobdzierane do krwi. Miała na sobie jasnoniebieską bluzkę i czarne dżinsy. Co się wydarzyło, że doprowadziła się do tego stanu? Nie przypuszczałam, że ktoś tak silny może tak bardzo upaść. Cóż, nie żyłam na tym świecie wystarczająco długo.

- Słyszałaś wszystko, prawda?

Nie miałam ochoty bawić się w jakieś powitania po latach. Wolałam od razu przejść do rzeczy Zabawne tak długo nie utrzymywałyśmy ze sobą kontaktu, że zapomniałam, jak się nazywa, o ile w ogóle mi to zdradziła, a przynajmniej to, jak się naprawdę nazywa. Szkoda, że informator był do niczego i nie powiedział był, bo stracił robotę. Kobieta posłała mi blady uśmiech, ciesząc się z mojej wizyty. Czy to dlatego, że wiedziała, czym się zajmuję i liczyła, że ją stąd wyciągnę czy zwyczajnie tęskniła?

- Tak – pokiwała głową. Co ty tutaj robisz?

Dlaczego każdy w tego rodzaju sytuacjach pyta o to samo? Ludzie, trochę oryginalności!

Usiadłam po turecku, przyjmując najwygodniejszą dla siebie pozycję. Nie cierpiałam stać podczas rozmowy.

- Nie sądzisz, że to ja powinnam cię o to pytać? zapytałam. Pamiętasz, co dawniej mówiłaś o ludziach z paki? Jak do tego doszło, że teraz jesteś jednym z nich?

Idiotka – pomyślałam. Nigdy nie wolno śmiać się z kogoś, kim można się w przyszłości stać.

Szatynka rzuciła mi ponure spojrzenie.

- Stałam się, ale niedługo już nim nie będę oświadczyła.

Zrobiło mi się jej żal. Była tak słaba, a jednak wciąż próbowała zachowywać się jak silna nawet, jeśli centymetry dzieliły ją od całkowitego upadku, a co za tym idzie śmierci.

- Mam ci pomóc?

- Nie.

Wiedziałam, że odmówi. Przyjmowanie od kogoś pomocy nie leżało w jej naturze. No ale przecież sama kiedyś mi pomagała. Dlaczego teraz więc, choć na chwilę, nie mogłyśmy zamienić się rolami?

- To nigdy stąd nie wyjdziesz.

- Wyjdę.

- Nie oszukasz mnie.

- Mogę oszukać każdego, kogo chcę.

- Spójrzmy prawdzie w oczy – zbliżyłam twarz do krat. – Bez mojej pomocy nigdy się stąd nie wydostaniesz. Jesteś zbyt słaba. I nikt oprócz mnie ci nie pomoże. Ja, nie znając ciebie, bym nie pomogła. Umrzesz tutaj.

Podniosłam się i odeszłam z uśmiechem na ustach.

16 komentarzy:

  1. Jeju, jaki świetny rozdział ;) od dzisiaj zaczynam czytać twojego bloga, bo jest fantastyczny ;D zapraszam do mnie na : draco-malfoy-i-hermiona-granger.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Lena Malfoy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;).
      To nie tylko mój blog, ale zapraszam też na inne części opowiadania "Zawód: Obserwacja Psycholi" oraz na swój blog "Tajemniczy Kot".
      Ciekawe, jak też tu wpadłaś ;).
      Zajrzę (:.

      Usuń
    2. A ja wiem!
      Zna naszą, kochaną Kaję! Albo Kaja jej link podesłała, albo wyhaczyła go na którymś z jej blogów!
      Kaja czyta jej bloga... Ale czy Lena Zakazaną... Brak danych...
      Jestę detektywę xD
      Niezniernie miło jest mi przywitać Cię w naszych skromnych progach, Leno!
      W.Finite

      Usuń
    3. Fin!
      Nigdzie jej nie podawałam linka! xD
      Ja mam link do ZO na Zakazanej xD . I to chyba podwójnie o.o xD .
      Czyta czyta xD .
      Kaja M.

      Usuń
    4. Podanie linku nie jest złe ;pp A mówiłam, że się znacie?
      And,
      Rozdział niepoprawnie dobry, trafiłaś w dziesiątkę z gatunkiem! Pasujecie do siebie! Czyta to się lekko i przyjemnie! Chyba przesłodziłam herbatę... Czas dodać cytrynki. Z głodu zjadłaś kropki. Ja wiem, że są podobne do cisteka, ale jest jednal ta subtelna ròżnica smaku...


      W.Finite

      Usuń
    5. Wystraszyłam się liczby komentarzy, haha.
      Dziękuję bardzo!! Niezmiernie mi miło.
      Poważka? Jak będę na kompie, to zerknę. (:

      Usuń
  2. To chyba jest moje ulubione opowiadanie ^^.
    Rozdział bardzo ciekawy, oby tak dalej :3
    ~Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulubione, powiadasz?
      Dziękuję!!!
      Wzajemnie - i jak już niektórym życzyłam: żeby Ci się dobrze działo, a że działo to armata, żeby Ci się dobrze armatało. ;D

      Usuń
  3. Matko, jak czytałam o tym lesie, to sama zaczęłam się bać.. O-o Uhuhu, dobre podtrzymanie atmosfery.. *-*
    Sebastian chciał obejrzeć wnętrza, lol.. >D
    To ze ślimakami...już się bałam, że naprawdę będą je jeść.. D: XD
    Sprytnie~... Dobrze, że włamywanie idzie Nadii coraz lepiej.. c:
    Nikki tak trochę zabrzmiała mi pod homo.. D: Nie chciałam tego.. ;_________;
    O weź.. XD Ciekawi mnie teraz kim jest konkretnie ta kobieta za kratami.. >w<
    Czekam na więcej!!
    Weny~..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne. Wiesz, ja chyba jestem bardzo wytrzymała - głównie przez to, co oglądam, no i sama siebie swoimi tekstami nie przerażam.
      On chciał zeżreć ślimaki, a nie podziwiać wnętrza - tak naprawdę. ;)
      Cooo??!! To miała być po prostu śmieszna rozmowa. To były żarty, a nie, że wiesz... Może Ty ciągle myślisz o homo? (: Każdy ma z daną rzeczą inne skojarzenia.
      Oh, dziękuję. Jak zwykle - a więc nuda.
      To ktoś, kto wiele dla Nadii znaczył. Kiedyś. Zobaczymy restrospekcje! ;D

      Usuń
  4. To chyba dobrze, nie?? ^-^
    Haha... Spoko.. XD"
    Nieeee, ale to wpływy mojej koleżanki.. D: Przez nią ostatnio ciągle doszukuję podtekstów między postaciami tej samej płci.. ;_;
    Wybacz, że to nie wyjaśnione.. .u. Swoją drogą też nie ma powiedziane, czemu tam trafiła.. ._.
    Tyle to już zdążyłam się zorientować!! XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! A jednak żyję, chociaż (prawie) miesiąc robi swoje i mam zaległości w innych opowiadaniach. -3-
    Przeczytałam ten rozdział i stwierdziłam, że strasznie mi się podoba Twój styl pisania. Taki luźny, ale zawsze na temat i bez zbędnego zawijania. Tak trzymaj!
    Ciekawe czemu ta kobiecina trafiła do więzienia... No cóż, nie mam innego wyboru jak szukać/ czekać na następną cześć.
    A tak w ogóle to ślimaki są dobre ;_; Jadłam kiedyś i smaczne były. *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz. Łee...!!
      Wierz mi, ja też.
      Serio?
      Raczej czekać.
      Nie wiem. Nie jadłam. (:
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń

Została włączona moderacja komentarzy, przepraszamy za utrudnienia! Dziękujemy za komentarze! Każdy komentarz się dla nas liczy!